tecy czehryńskiej, wiedząc też o tej jego grze podwójnej, pozorne tylko z nim zachowywał stosunki. Doroszenko zaś, któremu „cierniem w oczach były owe polskie praesidia na Ukrainie, dokuczał im jak mógł, a szczególnie Czehrynowi odmawiał prowiantu „jakby go chciał głodem wymorzyć“. W prawdzie Doroszenko tłumaczył się tem, że kraj był zniszczony dokoła jeszcze przez Sirkę, a nowe miasto Czehryn spalone przez Brzuchowieckiego, że przez ten cały ciąg wojen „ani orano ani zasiowano, że ludzie z głodu puchnąć muszą“, wszakże z jego strony więcej było w tem wszystkiem złej woli, aniżeli prawdy. Tymczasem Żebrowski, lubo w ciężkim zostawał razie, radził sobie jak mógł, i przez śmiałe wycieczki furażowe za Dniepr dostawał przecież żywności. Ścisły przestrzegacz służby surowo trzymał w karbach żołnierzy; z fortecy, jak sam pisał i „na piędź wyjścia nie dozwalając im“. Nareszcie w 1666 r. w październiku stanął przed Czehrynem sułtan krymski z ordą. Pisał też Żebrowski: „Nietrzeba lepszego od pola oblężenia, bo ani wychodż, ani wyjedź, bo zaraz obedrą i wszystko zabiorą“ (z listów Doroszenka i Żebrowskiego). Tatarów tych sprowadził był sam Doroszenko, bez wiedzy rzplitej, nie przestawając względem niej postępować nieszczerze. Ale gdy w 1667 r. rzplita zawarła traktat z Rossyą t. zw. andrusowski, Doroszenka rozdąsanego o to, pchnęło to już do stanowczego kroku oddania Ukrainy Turkom. Przedtem jeszcze załoga polska została wyprowadzoną z Czehryna, a Doroszenko sam tu zapanował. Czasy Doroszenka były najzgubniejsze tak dla Czehryna jak i dla wielu innych miast ukraińskich, bo on je przyprowadził do ruiny, ściągając Rossyą, Tatarów, Turków i Polaków, i wiążąc się z jednymi przeciw drugim, i znowu z tymi ostatnimi przeciwko tamtym. R. 1674 r. silna armia rossyjska podstąpiła pod Czehryn, pod wodzą Romadanowskiego i Samujłowicza. Doroszenko był w położeniu mało zostawiającem nadziei, jednak się nie poddawał, i groził że żywy się nie podda, a beczka prochu z najgorszego sama go wyzwoli. Sułtan szedł mu na pomoc, a kiedy się zbliżył istotnie, oblegający musieli odejść. Ten sprzymierzeniec zajął Czehryn jako zwycięzca; wszystko przed nim czołgało się po azyatycku; dzwony musiały milczeć, cerkwie zamknięte; ludzie nie wiedzieli, czy są żywi, czy umarli. Plądrowali Turcy długo Ukrainę i Podole, jednakże wkrótce i z nimi Doroszenko się nie zgodził; wyzwał na siebie nietylko Rossyą, Polskę, ale i kozacką Ukrainę i został tylko z 2000 stronników. Obległo go w Czehrynie w 1677 r. wojsko rossyjsko-kozackie, któremu musiał oddać Czehryn, wymówiwszy gardło. Ruski garnizon zajął fortecę i miasto. W następnym 1677 r. sułtan oswobodził Jerzego Chmielnickiego z siedmiowiezkiej niewoli, nazwał księciem sarmackim, i dał rozkaz zawojowania Kijowa i Czehryna. W sierpniu 60,000 Turków i Tatarów podeszło pod Czehryn. Wiedząc, że Rossyanie i Kozacy, idąc na pomoc, zrobili podkopy, wyrzucili prochem fortyfikacye i przypuścili szturm. Odparli go Czehryńcy, walcząc do późnej nocy. Nazajutrz odsieczne wojska przeprawiły się przez Dniepr, a Turcy uciekli. Miasto było niemal w perzynie, okoliczne pola i wygony poryte szańcami i rowami. Samujłowicz ponaprawiał wały i wprowadził 15 tysięcy kozackiego wojska. R. 1678 r. stotysięcy Turków i Tatarów zjawiło się znowu pod Czehrynem. Jerzy Chmielnicki był z nimi. Również stutysięczne kozacko-rossyjskie wojsko przyszło w pomoc oblężonemu Czehrynowi i stanęło wtedy na prawym brzegu Taśminy. Pułkownik Korowka i wojewoda Rżewski, dowodzący w samem mieście, zajmowali się zewnętrznem obwarowaniem. Zaczęły się z obu stron utarczki, wycieczki i szturmy, niejednokrotnie odpierane. Turecka armia rozłożona była na górze. Wojska odsieczne przybliżyły się też ku miastu. Turcy wysadzili część muru miejskiego. Granat wleciał przełomem i ubił wojewodę Rżewskiego. Z jego śmiercią wszedł największy nieład do miasta. Turcy ziemią zasypali rowy. W niedzielę 10 sierpnia załoga cała poszła do obozu obchodzić dzień świąteczny, obiadowali i popili się, a wróciwszy do miasta posnęli. Korzystając z tego Turcy weszli przełomem i przez zasypane rowy. Garnizon, zamiast biedz na wały, ratował się ucieczką z miasta, tłoczył się na grobli; i spychając się nawzajem kilka tysięcy kozaków poszło na dno Taśminy. Tylko piechota kozacka pod górą za cerkwią i rossyjski oddział na górze w zamku bronili się do nocy. Kara Mustafa zniszczył Czehryn ze szczętem, tak, „żę ledwie pamiątka miejsca pozostała“. Tak spełnione zostały losy stolicy Bohdana Chmielnickiego. I co dziwna, że własny syn jego przyłożył rękę ku temu, niejako ten cios sprowadził. Wiadomo, że traktat zawarty w 1686 r. między Polską a Rossyą skazywał też na pustkowie całą listwę kraju, ciągnącego się porzeczem Dniepru, od Stajek do Kryłowa. W tej listwie czyli tak zwanej „barrierze“, leżał właśnie Czehryn, i przeto ani ze zgliszczów swoich powstać, ani się zasiedlić przez długi czas nie mógł. I jakkolwiek owa stypulacya „barriery“ w tym traktacie była tylko ewentualną t. j. do czasu, póki nowa przyjacielska w tej mierz o nie nastąpi umowa, nie przeszkadzalo to wszakże, że w tych okolicach z tego względu wcale wyjątkowy zachodził stan rzeczy. Przymusowi wychodźcy tutejsi za poprzednich wojen, teraz, pomimo zakazu, cisnęli
Page:PL Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. T. 1.djvu/788
Appearance