gniewam się, ale co do poetów — to trudno mi być do tyla objektywnym.
Rozmowa na ten temat stala się ogólna. Wszyscy solidarnie zgadzali się na to, iż sposób, w jaki pojmowana jest przez socjalistów walka ekonomiczna, prowadzi wprost do upadku kultury artystycznej. Obojański ze swej strony stanął też w obronie nauki, odsuwanej w czasach dzisiejszych na plan ostatni. Jest to według niego jedyna prawdziwa droga postępu.
Żona jego, która również nauką się zajmuje, zaoponowała w tym miejscu:
— Przecież sam socjalizm jest teorją ściśle naukową — rzekła.
— Tym gorzej, że socjaliści odpłacają uczonym taką niewdzięcznością — zażartował Zienowicz.
Przy kolacji Sępowska, dbająca zawsze w imię solidarności kobiecej, by każda z pań mogła jak najwięcej flirtować, posadziła obok mnie Zienowicza.
Pod koniec wieczoru stałam się miła, błyskotliwa, fantastyczna i do ostatnich granic roztargniona.
Sępowski pokazywał nam bajeczne wydanie Franceski da Rimini d’Annunzia. Patrząc na książkę przymrużonemi oczami przez szkła, pochyliłam się nizko. A potym, gdy nagle podniosłam głowę, koafiura moja musnęła twarz pochylonego obok mnie Zienowicza. I przy tym najdelikatniejszym dotknięciu przez całe ciało moje przebiegło drżenie lęku.
Podniosłam oczy. Po drugiej stronie stolika, przy którym oglądaliśmy książkę, stała Obojańska i patrzyła na nas. Na moment, krótszy od sekundy,