Jump to content

Matylda, albo sumienie sytych

From Wikisource
<<< Dane tekstu >>>
Autor Zofia Nałkowska
Tytuł Matylda, albo sumienie sytych
Pochodzenie Charaktery
Data wydania 1922
Wydawnictwo Towarzystwo Wydawnicze »Ignis«
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cały zbiór
Indeks stron
[ 43 ]
MATYLDA, ALBO SUMIENIE SYTYCH. Matylda wie to o sobie, że nie umiałaby żyć bez komfortu. Wracając wieczorem z zajęcia do swego małego, własnego pokoju, doznaje za każdym razem uczucia żywej radości. Jest sama drobna i szczupła, więc doskonale się tu mieści. Szybko i zręcznie przyrządza sobie skromną, samotną wieczerzę. Później, otwiera szufladę z pięknie poukładaną bielizną, przegląda czyste sztuki i — gdy trzeba — ze staraniem zeszywa i ceruje miejsca uszkodzone. Albo obrabia haftem kilka listków na kawałku białego batystu, z którego na wiosnę będzie miała kołnierz do żakietu. Znalazłszy się w czystej i miękkiej pościeli, przez dłuższą chwilę czyta jeszcze przy świetle elektrycznej lampki powieść zajmującą, a później gasi światło i szczelnie owija się w kołdrę, by nie czuć chłodu.
[ 44 ]

Ale nie zasypia odrazu. Dręczą ją myśli pełne troski. Matylda bowiem, nie mając pragnień wygórowanych i prowadząc życie tak zgodne ze swem usposobieniem, nie doznaje szczęścia ani spokoju. Wyrzuca sobie zbytek, w jakim żyje, gdy inni cierpią niedostatek. Dręczy się, że kupiła sobie dwie nowe koszule, że je chleb biały, którego odmówić sobie nie umie, — a inni chodzą w łachmanach, pożerani przez wszy, i nie mają nawet kartofli. Myśli o jednej staruszce, żebraczce, zmarłej na przedmieściu, której przyrzekła była, że nie pozwoli wziąć jej do szpitala, aby mogła nie rozstawać się przed śmiercią ze swą brudną, włochatą suką, przysłowiowym psem żebraków, — i nie dotrzymała przyrzeczenia. Myśli o małej córce stróża, która nie może zupełnie wstać i od paru tygodni wciąż leży w łóżku, chociaż nie jest wcale chora, tylko tak osłabiona głodem. Myśli z goryczą, ile jajek mogłaby kupić dla tego dziecka za jedną swoją koszulę!

Wreszcie Matylda postanawia, że odda stróżowej pieniądze, które oszczędziła sobie była [ 45 ]na koncert niedzielny — i doznaje pewnej ulgi, chociaż wie, że to nie jest na długo.

Mimo to stara się zasnąć, pamiętając, że nazajutrz trzeba wstać wcześnie, by zdążyć przed pójściem do zajęcia porządnie zamieść pokój i przyrządzić sobie śniadanie.




Public domain
This work is in the public domain in countries where the copyright term is the author's life plus 70 years or less. See Copyright.