Dziennik (Krasiński, 1912)/3 sierpnia 1830
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik |
Pochodzenie | Pisma Zygmunta Krasińskiego |
Wydawca | Karol Miarka |
Data wydania | 1912 |
Druk | Karol Miarka |
Miejsce wyd. | Mikołów; Częstochowa |
Źródło | Skany na Wikisource |
Inne | Cały Dziennik Cały tom V |
Indeks stron |
Od Sallanches do Chamonix jest tylko jeden wielki łańcuch, którego każde ogniwo jest skałą, uwieńczoną świerkami. Uda się czasem spostrzedz między niemi jakiś wierzchołek zuchwały i nagi, który przebija mgły ostrem czołem i szuka ponad niemi uwielbianego lazuru. Nieznacznie, wśród zmieszanego szumu kaskad i źródeł schodzi się w dolinę, w której łonie tyle jest róż, co lodów. I czem bardziej się pokazuje, tem silniej Mont‑Blanc zdaje się rosnąć w wysokości, ogromie i mocy. Zdaleka wydaje się gładkim. Zblizka na jego wielkiem czole spostrzega się zmarszczki, i chętnie widzi się zmarszczki, bo przypominają myślenie. Zdaje się również, że troski krążą dokoła jego głowy; lecz znosi je z godnością, w milczeniu, niewzruszony; i chociaż głowa jest ubielona, pas zieloności otacza jego łono, a u stóp roztacza się srebro potoków i wdzięki łąk. Dolina wciśnięta między nim a górami, które tu przed nim się zniżają, rozciąga się piękna i świeża potokami i gajami. Szum wód lotnych, co jednym rzutem wypadają z ciemnego łona skal, napełnia powietrze; a idąc za tym szumem, silniejszym co krok, dochodzi się do źródła Arveyronu[2]. Tu wszystko na sobie nosi piętno opuszczenia. Na piasku wilgotnym odłamy skał leżą jak ścierwa. Wśród nich widać wznoszące się, spadające i znów wytryskające sine, białawe fale. Po jednej stronie brzeg [ 170 ]strumienia jest kamienisty, żwirem pokryty, gdzieniegdzie przyozdobiony kępką mdlejącej zieleni, po drugiej skała najeżona lodami tworzy jedną z gałęzi Mont-Blanc. Z podwórza tego wejście jest do jaskini, która zdaje się chcieć runąć każdej chwili; bo kryształ, tworzący ją, jest półprzezroczysty i barwy przypominającej, choć bledszej, lazur nieba. Stamtąd wypada Arveyron i każda z jego fal odbija ułamek skały i mknie jak błyskawica, pluszcząc żartobliwie. Głąb jaskini ginie w ciemności. Zagadkowość i tajemnica zdają się krążyć nad tem miejscem, a sam szum wód, chociaż donośny, jest tak niewyraźny, tak magiczny, że ciąży na duszę niby cisza grobu. Wyżej leży morze lodów, które ze szczytu Mont-Blanc spływa nieruchomemi falami. Każda z nich zakuta tchnieniem wiecznej zimy, zachowała tę postać, w której zatrzymała się w biegu swym. Tu, piękna kolumna, nad którą światło drżąc igra; cokół jej z kryształu, promienie słońca służą jako głowica. Tam — filar niekształtny. Gdzieindziej masa rozbita różnokątna. Tu drobne iskierki; dalej, rzekłbyś sznury pereł. A wszędzie naokoło ogromny łańcuch dyamentów.
Ponad wszystkiem szczyt Mont-Blanc wynurza się z ciemni świerkowego boru, jak nieruchoma latarnia morska ponad falami mrocznego oceanu. Dokoła widać tylko zniszczenie, rozbite skały, skruszone kamienie, a potok zuchwały igra ze swemi ofiarami pędząc przez nie trzaskiem. Fale jego tak huczą, jakby każda była chmurą, z grzmotem w łonie. A słońca promienie krzeszą z jego łona olśniewające błyskawice; zdaje się, że gdy niebo jest spokojne i lazur bez plamki, burza znalazła schronienie we wnętrzu Mont-Blanc, a nie mogąc długo znieść ciszy, odrzucona z góry, toruje sobie drogę na ziemię.
I myślałem, siedząc na brzegach Arveyronu, że śpi długo burza, co zbiera się w sercu człowieka; [ 171 ]lecz raz obudzona już nie zasypia. Grzmot wieczny huczy, jak tu, aż póki źródło nie wyschnie, póki nie pęknie serce...
Przypisy
[edit]
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]
This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home. Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.
| |