Upadek
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Upadek |
Pochodzenie | Dzień duszy, cykl Przez mrok |
Data wydania | 1908 |
Wydawnictwo | Księgarnia Polska B. Połonieckiego / E. Wende i Spółka |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Lwów, Warszawa |
Źródło | Skany na Wikisource |
Inne | Cały cykl Cały tomik |
Indeks stron |
[ 69 ]UPADEK.
Zima bez śniegu... Chmur ołowiem
Zrudziałe pola przytłoczone,
Śpią w opuszczeniu szarem, wdowiem,
Pościeli białej pozbawione...
Zima bez mrozu... niemoc blada...
Siła, co sobą już nie włada...
Przepyszna chwała mocy mej skończona...
Przez rzadki, nagi las
Przerzyna się smuga gorąca,
Szkarłatna smuga ginącego słońca...
Dzień kona — —
Nadszedł mój czas...
O, jakże ciężki smutek mego końca,
O, jakże twardy nieodparty kres
Królów ginących po swej mocy skonie...
Bez żalu i bez łez
Rzucam królewskie godła w głębin tonie:
Berło, koronę i płaszcz purpurowy...
Spokojnie-m na się wziął swój los surowy...
[ 70 ]
Nie schylam czoła, choć twarda ma dola...
Żegnam się dumnie z swoją królewskością,
Konam z dostojnej powagi godnością...
Chociaż nas nie tknął żaden cios, co łamie,
Nie spadło na nas druzgocące ramię
I żadne ku nam nie przyszło nieszczęście:
Zły urok zaległ moje pola...
Głód nas nie chwycił w swoje twarde pięście.
Nie było wojny, ni czarnego moru,
Nie było ognia, ni krwawego gromu,
A rozsypuje się zrąb mego domu,
A kres nadchodzi w pomrokach wieczoru...
Zmarniały włości, wyginęły hufce,
Ostatni rycerz skonał na placówce...
Żadne nieszczęście warownych miast bramy
Nie przekroczyło, a jednak konamy...
Królewskim córkom moim, szczepom tronu,
Mym złotowłosym dziewom, bielą szronu
Warkoczy krasa posiwiała młoda
I zwiędła twarzy ich blada uroda...
Jak wątłe kwiaty powarzone w chłodzie,
Po opuszczonym snują się ogrodzie...
Zima bez śniegu przyszła, pani chora...
Białych psów mrozu odbiegła ją sfora,
Straciła twarde swojej siły władztwo...
A w nagich gąszczach leży martwe ptactwo,
Tyle pierzastych ciał leży nieżywych,
Chociaż nie było mrozu ni myśliwych...
Pasterzom giną białe owce
A pola rdzawią się chorą rudością
I mgły zaspane włóczą się z żałością
I otulają swych oparów chmurą
Trupy drzew, wspomnień wiosennych grobowce,
Czarne, bezlistne, sterczące ponuro...
Królewny siwe w swej zwiędłej urodzie
Po opuszczonym snują się ogrodzie
O śmierci marząc...
A niemowlęta mrą smutkiem żałoby,
Nie cierpiąc, ani na bole się skarząc,
A znachory w nich znaleść nie mogą choroby...
Kres nad krainą moją zawisł całą,
Chociaż nieszczęście żadne się nie stało...
Żaden cios nie tknął nas niszczącą siłą...
Wszystko się w sobie rozprzęgło... przeżyło...
Przez rzadki, nagi las
Przerzyna się smuga gorąca,
Szkarłatna smuga ginącego słońca...
Nadszedł mój czas —
Czas mego zachodu...
Oto już koniec mego panowania...
W odwiecznym dębie swojego ogrodu,
W dębie, co liściem wieńczył bojów znój,
Miecz swój zdobywczy zatnę...
Nie pójdę już na bój!
Mocarstwo moje stratne...
Już czas konania...
Giniemy, choć się nieszczęście nie stało.
Stanęło życie nad krainą całą...
Zastoju życia stajemy się pastwą...
Wszystko stanęło w biegu...
Do końca Bóg doczytał życia księgę...
[ 72 ]
Skonało ptastwo
I zima przyszła bez mrozu i śniegu,
Zima, co władczą sraciła potęgę...
Córki królewskie, dziewy złotowłose,
Siwe, po szronie trawy chodzą bose
O śmierci marząc —
A niemowlęta mrą smutkiem żałoby,
Nie cierpiąc, ani na bole się skarżąc
A znachory w nich znaleść nie mogą choroby...
Zbladła szkarłatna smuga ginącego słońca
I wszystko zdąża do końca...
Uwiądem płaczą drzewa mgłą owiane białą,
Chociaż się żadne nieszczęście nie stało...
Zima bez mrozu... A król-żebrak nędzę
Wita... Dobranoc minionej potędze...
Błogosławię królewnom siwym i bez bolu
Umarłym dzieciom i drzewom na polu...
Wielkość jest w smutku królów, którym kres się marzy,
W żebraczem dostojeństwie upadłych mocarzy...
Cześć starym władcom upadłym królewskim...
Wszystko zaprzęgło się, stanęło w biegu...
Dobranoc siwym córkom królewskim...
Nadeszła zima bez mrozu i śniegu...
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]
This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home. Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.
| |