Skonało ptastwo
I zima przyszła bez mrozu i śniegu,
Zima, co władczą sraciła potęgę...
Córki królewskie, dziewy złotowłose,
Siwe, po szronie trawy chodzą bose
O śmierci marząc —
A niemowlęta mrą smutkiem żałoby,
Nie cierpiąc, ani na bole się skarżąc
A znachory w nich znaleść nie mogą choroby...
Zbladła szkarłatna smuga ginącego słońca
I wszystko zdąża do końca...
Uwiądem płaczą drzewa mgłą owiane białą,
Chociaż się żadne nieszczęście nie stało...
Zima bez mrozu... A król-żebrak nędzę
Wita... Dobranoc minionej potędze...
Błogosławię królewnom siwym i bez bolu
Umarłym dzieciom i drzewom na polu...
Wielkość jest w smutku królów, którym kres się marzy,
W żebraczem dostojeństwie upadłych mocarzy...
Cześć starym władcom upadłym królewskim...
Wszystko zaprzęgło się, stanęło w biegu...
Dobranoc siwym córkom królewskim...
Nadeszła zima bez mrozu i śniegu...