This page has been proofread.
VI.
Gdy po dniu twardym błysną ciche gwiazdy w złocie,
A piersi się westchnieniem głębokiem rozszerzą,
Snów poddawać nie wolno nam szczęścia tęsknocie.
Nic dla nas! Nas godziny żadne nie sprzymierzą
Z zamiłowaniem przesłodkiem, jako miód w pasiece.
By pomnieć to, dzierżymy w ustach różę świeżą:
Niby ów pocałunek, którego kobiece
Usta nigdy nie złożą na krwawej, jak róża,
Ranie w piersi płonącej w przedśmiertnych chwil spiece.
I kiedy w noc wiosenną, co myśli odurza
Winem marzenia, czoła płoną gwiazd ekstazą,
Dłoń nasza, której szczęścia nie znaczona kruża,
Ciśnie do skroni miecza zimnego żelazo.
162