Jump to content

Page:Staff - Dzień duszy.djvu/140

From Wikisource
This page has been validated.



IV.

 

Może kiedyś po długich dniach cierpliwej pracy,
Otworzywszy szeroko swej chaty zawory,
Patrzeć będę na pełne stodoły, obory,
Z sercem pogodnem, kornem, jak pańscy prostacy.

I kiedy słońce chować będzie się za lasy,
Zwołam was wszystkich do mnie, tu przed wrota moje:
Łaknącego nakarmię, spragnionych napoję
I otworzę przed wami wszystkie swe zapasy.

I błogosławić będę każdemu, kto wchodzi
Pod dach mój z prośbą. Bierzcie! Dla was pracowałem!
A kto bezemnie bierze, nie jest mi jak złodziej!

Mnie starczy dobre słowo od was i kęs chleba.
Jam szczęśliw, żem nauczon przestawać na małem
I że mi tych dobytków wszystkich nie potrzeba.