Trącony w ruch, rozchwiany w pęd, rozmachem miota
się i ciska,
Buja nad chmury, spada w dół, szalona, straszna ma
kołyska!
Ja, serce dzwonu, pełen trwóg w spazmie przerażeń
oszalałem
I w stujęzyczny twardy spiż uderzam okrwawionem
ciałem!
Błyskawicowym lotem gnam. Pęd dech zapiera, świsz-
cze, smaga!
Pruję powietrze jakby grom, uderza w dzwon pierś
moja naga...
Głuszące ryki! Ostry ból! Rozbite ciało spiż rozdziera!
Powrotnym lotem jak wichr gnam. Pęd świszcze,
smaga, dech zapiera!
Pruję powietrze jakby grom, uderzam w dzwon zbolałą
skronią...
Głuszące ryki, ostry ból! Rany krwi spiekłej krople
ronią.
Zbolałe ciało broczy krwią. Padają czarne krwi korale
W skłębionych huków ciemny wir, w spiętrzone dzi-
kich szałów fale,
W pomroku straszny niecą blask, jakby miotane dla
igraszek,
Świeciły krwawe oczy w mgle ze starczych wyłupione
czaszek.
Sny о potędze.