Szanowny Panie!
Na jednem z przyjemnych zebrań w Genewie usłyszałem z ust Pana wyrażone życzenie, iż pragniesz zapoznać się z obecnym stanem literatury kraju, którego ostatni bohater[2] zgasł niedawno na łonie Helwecyi. Odtąd uważam sobie za obowiązek spełnić Pańskie żądanie. Pomimo braku stosownego uzdolnienia i koniecznych dla tego celu książek, pragnąc jedynie złożyć dowody szacunku i uwielbienia, jakie żywię dla Pańskiej osoby i Jego talentu, zabieram się do spełnienia mego zadania.
Był czas, kiedy Polska posiadała tyle piór świetnych, roztaczających sławę jej na zewnątrz, a wewnątrz niecących światło, ile miała szabel wzniesionych w obronie swej ziemi, za którą to ziemię synowie jej walczyli zawsze do tchu ostatniego. Wtedy nauki i sztuki kwitły w naszej ojczyźnie, a wielcy ludzie popierali wszelkie usiłowania, podnoszące cywilizacyę naszą.
W piętnastym i szesnastym wieku, Polska, śmiem utrzymywać, była najoświeceńszym narodem w Europie, z wyjątkiem oczywiście Włoch, skąd wszakże uczeni przybywali na dwór naszych monarchów, szukając ich opieki i szczodrobliwości. Jeden z naszych największych królów, Zygmunt I.[3] zaślubił