Czy widzicie te łodzie ukazujące się w dali? minęły już wyspę Gergfulę i Sker; wpływają w świętą przystań Torlakskwenu; lekki powiew popycha je ku wejściu w zatokę. Pierś ich znów pruła fale matki‑ojczyzny mężów Północy.
Cóż to za wojownik o pięknych płowych włosach? to Makajor, świetny Makajor, syn grafa Jugolfa. Jakżeś dumny z młodości swej i swej piękności! Strzeż się śmierci... Freya, bogini zgonu, unosi się nad twą głową... Los, nieodparty los, wydał wyrok i sam Thor nie mógłby ciebie ocalić.
Na szczycie skały stoi Wankana, najpiękniejsza z niewiast, zrodzona z krwi wielkiego Murdena, którego zwą dzielnym; jej kibić jest smukła jak maszt barki, jej oczy są tak piękne jak oczy foki... Kogo-ż czeka? Makajora, bo kocha Makajora. Podobna jest jednej z tych świetnych Walkiryi, które stojąc na szczycie wrącej Hekli[2], melancholijnem okiem rozważają bolesny przewrót przyrody i mówią: Odynie, cóż zawiniła ci nieszczęsna Islandya? Możny opiekunie dzieci Północy, zlituj się nad wyspą Gór!
Skaldy! Skaldy! wieszcze święci, słuchajcie Wankany; śpiewa; słuchajcie córy Giwera, sławi w swych Sagach[3] wzniosłe czyny naszych wojowników; a jej głosy mkną po gładkiej powierzchni wód, by pieścić głębiny jaskiń sklafandzkich. Słuchajcie!