Jump to content

Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/529

From Wikisource
This page has not been proofread.

 Mąż pani, w rzeczy samej wydawał na to znaczne sumy pieniędzy — odparł notaryusz — ale le sumy jednak nie pokrywały kosztów utrzymania stajni. I o tóż dziś passywa męża pani, dosięgają cyfry czterystu dwudziestu sześciu tysięcy franków!
 — Długu powtórzyła Henryka z przerażeniem.
 — A byłyby one jeszcze znaczniejsze — mówił notaryusz — gdyby mąż pani nie wyrównywał dochodami z gry w karty, tego co mu konie nie dały!
 — Co pan chcesz przez to powiedzieć? — pytała z niepokojem pani Rollin
 — To, że mąż pani grywa jak się okazuje bardzo szczęśliwie i po kilku znaczniejszych przegranych, zaczął wygrywać bez przerwy, skutkiem czego miał kilka zajść skandalicznych, ale bądź co bądź zmniejszył temi dochodami passywa o jakich pani mówię.
 Tu wziąwszy przyniesiony z sobą arkusz papieru, notaryusz zaczął czytać głośno spis wierzycieli, bardzo długi, spis fabrykantów, spis powozów, sprzedających konie, siodlarzy, właściciel składów towarów jedwabnych, jubilerów, krawców, szewców, lichwiarzy różnego rodzaju, na czem się zatrzymał. — Wszystko więc nareszcie? — zapytała Henryka.
  — Niestety nie pani... jeszcze nie wszystko!...
 — Dla czego więc pan przerywasz?
 — Ponieważ następuje szczegół bardzo ważny...
 — Jestem na wszystko przygotowaną.
 — A więc zaczynam. Pan Rollin zaciągnął dług sto pięćdziesiąt tysięcy franków, na cztery od sta, za którą to sumę kupił pałacyk przy ulicy de Prony...
 — Pałacyk? — zawołali razem Henryka z księdzem d’Areynes.
 — Jest to podarunek ofiarowany przezeń pewnej damie z pół światka, imieniem Oktawii, głównej jego metresie...
 — Boże!... wielki Boże! jąkała nieszczęśliwa żona, zakrywając twarz rękami.
 — Której od lat pięciu — ciągnął notaryusz dalej-wypłaca regularnie po pięć tysięcy franków miesięcznie, prócz innych drogocennych darów.