można było policzyć za zbrodnię, jej wielkiej miłości i zaślepienia do męża, doktor Pertuiset dołączył swe prośby w obronie oskarżonego, błagając o zapomnienie jego przeszłości.
Ksiądz d’Areynes potrząsnął głową przecząco.
— Ach! gdyby to o mnie tylko chodziło! — wyszepnął — zapomnienie z łatwością osiągniętem by być mogło. Mamże jednak prawo przebaczyć mordercy mojego stryja?
Henryka wybuchnęła rozpaczliwym łkaniem.
On!... Raul!... jedyny jej kuzyn, brat prawie, który ją kochał od lat dziecięcych i osłaniał swoją opieką, miałżeby teraz od niej się usunąć? Miałżeby rozdzielać w myśli i uczuciach to, co Bóg złączył? — nieprzebaczyć zbłąkaniu chorobliwego umysłu człowieka, sprowadzonego chwilowo z prawej uczciwej drogi, ale nie straconego bez odwołania?
— Nie!... nie! — wołała, zalewając się łzami — nie!... Gilbert nie jest kryminalistą, nie możesz go sądzić na równi z pospolitym morderca!... Zatruł byś mi tem życie... i zniweczył przyszłość mej córki, co znaczy, iż zabiłbyś nas obie!... Nie! ojciec mej małej Maryi-Blanki niemógł mieć tak haniebnych celów, o jakie go posadzasz! Wyniszczony nędzą i widokiem moich cierpień, zaniepokojony o los dziecka, jakie na świat wydałam, postąpił dobrzeGilberta, bez zastanowienia, ale nie był zdolnym uplanować tak strasznej zbrodni! Znasz lekkomyśnie, jest to człowiek słaby i chwiejny, podlegający wrażeniom chwili, ale tak słabym jak on, silni powinni być podpora! Ten list, który pisał do stryja, wyrażał jego myśli... jego przekonania.
W kościele świętego Ambrożego — mówiła dalej — gdzie przy pierwszem wyjściu po chorobie, udałam się na nabożeństwo, wszyscy sądzili żeś umarł. Proboszcz rozsiał te wiadomość i nikt nie wątpił niestety, że ona jest prawdą. Gilbert, złudzony jak inni powtórzył tę wieść kłamliwą... Powinien był tu przyjść i sprawdzić rzecz na miejscu. Że tego nie uczynił, ciężko zawinił, lecz od tej winy do zbrodni, bardzo daleko!
Upewniam cię, Raulu, iż przez czas naszego małżeństwa, był dla mnie przyczyną wielu zgryzot, co jednak mu przebaczyłam. Miałżebyś bardziej niż ja być zawziętym? W imieniu mej córki, błagam ze złożonemi rękoma, przebacz mu... przebacz!
Wikary uczuł się być wzruszonym.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/378
Appearance
This page has not been proofread.