kąpieli, tak nieraz gorącej, iż możnaby ją nazwać wrzącą.
W lecie taka łaźnia odbywa się w sposób arcyprymitywny—w beczce, na podwórzu. Lud w Japonii wcale się nie wstydzi kąpać wobec obcych.
Europejczykowi w Japonii przytrafia się widzieć młode dziewczęta, idące na podwórze domów do beczki z łaźnią w stroju adamowym. Gdy spostrzegą przechodnia, uśmiechają się tylko i wypowiadają dźwięcznym głosem: „ochaio" (dzień dobry). Po skończonej kąpieli, zwykle dość długiej, tak samo biegną do domu.
W Japonii niema miasteczka, bodaj wsi, gdzieby nie było łaźni publicznej dla ludu. Robotnicy, mężczyźni i kobiety, po całodziennej pracy idą do łaźni. Nie tak dawno jeszcze łaźnie te były wspólne dla obu płci. Dziś już zaprowadzono przegrodę, ale wchodzący widzi tak mężczyzn, jak i kobiety, i nikt z tego powodu nie wyraża zdziwienia ani zadowolenia, a kąpiący się śmieją się i paplają, jak dzieci.
Pomimo upodobania do gorącej kąpieli Japończyk bardzo też ceni i zimną wodę. Gorąca wanna służy do tego, aby otwierały