Od tygodnia przeszło nie widziałam Księcia. Gdy był u mnie ostatnim razem, nie wspominał nic o wyjeździe — a od tego czasu poprostu zniknął i nikt nie umiał mię objaśnić, co się z nim stało. Wprawdzie w ostatnich dniach nie było słychać o żadnych aresztowaniach, lękam się jednak, że go spotkało coś złego.
Ten człowiek stał się dla mnie teraz prawie niezbędny. Dzięki niemu odrodziło się we mnie coś, co już umarło. Książę w wysokim stopniu osłabił we mnie pedagogiczne wpływy Julki i Jana.
Prawie nigdy się z nim nie spieram. Dziwnie odpowiadają mi jego punkty widzenia — i chętnie biorę je za swoje. Wiem z całym przeświadczeniem, że jest to człowiek silniejszy, pewniejszy ode mnie. Przytym posiada jakąś pogodę czysto fizjologiczną, wypływającą nie ze światopoglądu, lecz z temperamentu, pogodę, która stanowi tajemnicę jego nadzwyczajnego wpływu na ludzi — i na mnie.