Małgorzata z Zembocina/I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Małgorzata z Zembocina |
Pochodzenie | Pisma Zygmunta Krasińskiego |
Wydawca | Karol Miarka |
Data wydania | 1912 |
Druk | Karol Miarka |
Miejsce wyd. | Mikołów; Częstochowa |
Źródło | Skany na Wikisource |
Inne | Cały utwór Cały tom V |
Indeks stron |
— Próżne, próżne są wszystkie moje zabiegi! Ależ miejmy jeszcze nadzieję! Marya jest siostrą tej zadziwiającej kobiety, ona jej tak ufa, jak sobie — może ją przecie nakłoni...
Tak mówił młody Wacław, młody pan na Siewierzu, i, złożywszy głowę na miękką murawę, utonął w dumaniach. Twarz jego, zamglonem światłem księżyca oblana, wystawiała rzetelny obraz tęsknoty i udręczeń duszy młodzieńca. Głuchy szum jesiennego wiatru powtarzał w głębi borów jego westchnienia, a samotna na spróchniałym dębie wrona śpiewała mu złowrogą piosnkę. — Lecz jej Wacław nie słyszy; tylko ciało tu jego, duch zaś, duch w krainie wyobraźni, z przepaską marzeń młodości na skroniach, daleko od ziemi, daleko buja i roi. Szczęśliwa maro ułudy, jakiż to nektar z swojej wytaczasz czary! Zapaleniec młody ściga za tobą wszędzie i nie prędzej w swojej ustaje pogoni, aż chłodna jesień świeżość róż na jego licach powarzy i letnie skwary olśnią bystrość spojrzenia; wtenczas krótko‑wzroki, zimny badacz szuka owego swobód motyla w rzeczywistym święcie, za którym aż dotąd gonił w urojeniu. Znajduje go i natrząsa się z owych, którzy na szczeble tejże samej drabiny wstępują.
Wacław był w zupełnej życia swego wiośnie. Kopie kruszyć, dzielnego dosiadać rumaka, harcować z siłą olbrzymią za wiarę, ojczyznę i skrzywdzoną piękność krew swą przelać — te były cnoty młodzieńca, ta była powinność rycerza, której on z chlubą hołdował. Jakkolwiek nie wiele jeszcze [ 78 ]zim przeżył, a już Jaromir[1], Bela[2], Izaslaw[3] doznali przysługi jego oręża, a już Wołyń i Przemyśl widziały jego wawrzyny i rączy dżanet[4] unosił go pod złotemi bramami Kijowa, kiedy Bolesław Śmiały odnawiał na nich krosy Chrobrego.[5] Lecz, chociaż walki w sprawie słuszności były mu miłe, przecież syn w nieskażonem, w prawem sercu swojem ma jeszcze inne rozkosze: opuścił pole chwały i, pełen zaszczytów, przybył do starego ojców zamku. — Lecz jaki widok! Tylko cichość i jęki snują się dokoła niego, a gwałtowność serce mu uciska. Chwyta za oręż, rozpuszcza wodze karemu[6] i rad walce, jeśliby najazd jakowy bezkarnie grób ojca plondrował. Przecież jakaż odmiana! Zimnym uściskiem powitał go giermek stary, nie wymówił słowa i na bogate wprowadził komnaty. Wszedł niespokojny rycerz, wszedł i ujrzał ojca na śmiertelnem łożu. Mówią, że starosta już był umarły, ale krzyk Wacława przywołał raz jeszcze duszę jego, a ojciec raz jeszcze uścisnął syna, raz jeszcze radosny uśmiech rozjaśnił mu lica i z całym urokiem ojcowskiej miłości i szczęścia przymarł do nich na zawsze.
Stracił więc ojca młody Wacław, zostały mu wielkie po nim dostatki, opływał we wszystko przecież nie był szczęśliwym. Anioł rozkoszy, jeżeli tak cnotliwą niewiastę nazywać się godzi, wyciskał mu łzy boleści, łzy tem więcej godne politowania, że, niestety, bez nadziei skrapiały sine jagody jego.
— Panie! Dobrogniew już jest w zamku; rozkazałeś, ażebym ci natychmiast, o jego powrocie do niósł — przerwał nakoniec Wierusz dumanie Wacława.
Przypisy
[edit]
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]
This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home. Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.
| |