Dziennik (Krasiński, 1912)/17 sierpnia 1830
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik |
Pochodzenie | Pisma Zygmunta Krasińskiego |
Wydawca | Karol Miarka |
Data wydania | 1912 |
Druk | Karol Miarka |
Miejsce wyd. | Mikołów; Częstochowa |
Źródło | Skany na Wikisource |
Inne | Cały Dziennik Cały tom V |
Indeks stron |
Z Weissenbourga mieliśmy tylko cztery mile do Thoun’u[1]. Szybko przebyliśmy tę przestrzeń podczas nieustannego deszczu. W drodze naszej nic nie było szczególnego. Ciągle to samo, góra i mgła, potok i kamienie. Chmury pokrywające widnokrąg, nadawały wszystkiemu większą jednostajność, bo wszystko było tej samej barwy, że tak powiem szare i jednolite. Nie było ani ruchu światła, ani rzutów słońca, ani rozmaitości odcieni i cieniów. Och, jak ta siność w całej przyrodzie czyniła na mej duszy niemiłe wrażenie! Dałbym dużo za jeden promyk słońca, za jeden promień, któryby poigrał na moich włosach, lic dotknął, wlał w nie ciepło życia.
Niedaleko Thourfu ujrzeliśmy jezioro, które nosi tę samą nazwę. Barwa jego mniej żywa jest, mniej świetna, niż barwa Lemanu, wszakże zawsze ma swój urok. Powierzchnia jego obszerna i pusta i jezioro ginie w wąwozie skał czarnych, które jutro zobaczę zblizka. Cały dzień spędziłem w Thoun’ie; obiad jedliśmy przy table d’hóte. Spotkałem tam przypadkiem pana, i pannę Bowl[2]. Jest to człowiek dziwnej powierzchowności; całe swe życie przepędził w Chinach i przywiózł stamtąd, jak mówią, [ 184 ]wybornną herbatę; nic więcej. Ma dość wysokie o sobie mniemanie, wygłasza sądy, jak mandaryn i je z całą powagą. Córka jego dość młoda i stara się uchodzić za dziecko. Jest lodowata; rysy ma regularne, chłodne, monotonne, spokojne zawsze, bez burz. Wygląda to jak słońce pustyni, bez najmniejszej chmury. Oczy byłyby piękne, gdyby miały wyraz. Zawsze uważałem, że piękność w znacznej części zależy od wyrazu: twarz bezduszna niewarta spojrzenia; lepiej patrzeć na posąg. Są oczy spuszczone i słabe, które nie rzucają błyskawic, ale można w nich czytać czułość, uczucie, są ponure i groźne, ciskające płomienie, inne omdlewające rozkoszne, inne jeszcze, noszące piętno ekstazy. Wszystko to na swojem miejscu dobre i piękne. Wszystko świadczy, że się jest i że się ma w sobie coś wznioślejszego, niż glinę. Ale czego nie mogę znieść, to kiedy widzę dwoje oczu stojących, nieruchomych, zarówno mało zdolnych do łez, jak i do ognia, podobnych do dwóch szkieł kolorowych. I czyż można liczyć na taką duszę, która nie potrafi wyrazić się przez spojrzenie, lub raczej, która nie ma wcale uczucia ani wrażeń. Światło tworzy promienie słońca na niebie, a wejrzenia są promieniami słońca, które w nas świeci, tego słońca nieśmiertelnego, co będzie młode jeszcze i świecące, kiedy już tamto skończy swój bieg stary. U panny Bowl jest to zaćmienie całkowite.
Ale naprawdę nie wiem, dlaczego zatrzymuję się tak długo nad przedmiotem, który jest mi obojętny zupełnie. Na ogół nie lubię tych wszystkich obiadów hotelowych, podróżuje się po Szwajcaryi, aby widzieć piękną przyrodę, a Bóg wie, ile widzi się brzydoty! z pewnością, spotyka się więcej twarzy bez powabu, niż gór pięknych. Przy takich obiadach ludzie po większej części strasznie rezonują. Polityka zaczyna się przy drugiem daniu i ciągnie się do końca bez przerwy. Jest to pędzący ogień [ 185 ]systemów, projektów, widoków nowych i olbrzymich w oczu tych, co je wymyśleli. Z drugiej strony kobiety cię niepokoją. Jest to najczystsza, jaką znam, nuda i bez przyprawy. Po co ci wszyscy ludzie mówią? „Jedzcie i milczcie“, oto co kazałbym napisać na drzwiach sali, gdybym miejsc tych był panem. Zresztą życzę im z całego serca, aby pomarli przed czasem: są tak nudni!
Przypisy
[edit]
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]
This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home. Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.
| |