nawskroś, ale też pozbawionego polotu i fantazyi. Może dla tego właśnie słuchano go z uwagą; spodziewano się nadto, że technik sprowadzi podniesioną sprawę samoobrony na polu ekonomicznem z gruntu uczuciowego na realny.
Olaski nie potrafiłby zapewne powtórzyć w szczegółach tej przemowy, ale doskonale zapamiętał charakterystyczniejsze momenty.
„Zarówno pojedyńcze osobniki, jak i narody działają, powiem nawet, powinny działać pod impulsem pewnych uczuć, bo uczucia są jakby ogniem w maszynie parowej życia, którego błogosławione ciepło wytwarza energię niezbędną do wykonania pracy mechanicznej, szeregu celowych czynów. Nie możemy jednak zapominać, że zarówno niedostatek, jak i nadmiar ciepła sprowadzają ujemne skutki. W pierwszym przypadku maszyna społeczna porusza się leniwie, ospale, w drugim zaś grozi jej, podobnie jak zwykłej lokomobili, przepalenie kotła, które może spowodować niszczący wybuch.
Strzeżmy się więc, żeby w nadmiarze zapału, wznieconego nienawistnemi uczuciami, nie wywołać fatalnej katastrofy.
Nie mam bynajmniej zamiaru zmniejszać w czemkolwiek doniosłości słów szanownego redaktora, który tak trafnie ze swojego punktu widzenia objął sytuacyę; zgadzam się z nim w zupełności, że obowiązek nakazuje nam odwrócić się od tych, co utrzymując z nami stosunki handlowe, działają równocześnie na naszą szkodę, pragną nas zgnębić na wszystkich punktach, a nawet pragną naszej zagłady, ale nienawiść sama w sobie jest złym doradcą, zwłaszcza tam, gdzie idzie o interes.