This page has been proofread.
— Dziękuję panu! — rzekła tonem zimnym jak lód.
Chciał ją zatrzymać, ale obrzuciła go spojrzeniem, które go zabolało, bo zamiast obietnic upajających, zamiast uwielbienia, tliło się w niem lekceważenie i pogarda niemal.
— Więc to taka przyjaźń? — zawołał z goryczą młodzieniec, idąc za nią.
Nie raczyła mu nawet odpowiedzieć. Schowała do kieszeni klucz od kasy i wybiegła z dumnie podniesioną głową.
213