This page has not been proofread.
BEZ SIŁ.
Niedbała obojętność apatyi bezsilnej
Rzuciła mię, pustkami jałowych bezbrzeży
Znużonego, w podziemnej krypty los mogilny.
Tam dusza ma w leniwem łożu nudy leży
I marzy niedołężnie senna, osowiała,
Wsłuchując się w szelesty skrzydeł nietoperzy.
Bezdusznych, martwych mroków tłocząca powała
Tępą ciszą zalewa loch od sklepień do dna;
W ogłuchłej, ślepej grozie noc znieruchomiała.
Czuję, jak znieczulenia jad, śmierć niezawodna,
Wsącza się zwolna z głuszy w mą pierś — i nad marnym
Skonem swym załkać nie ma sił dusza bezpłodna.
Tylko ciemny chłód krypty w pomroku ciężarnym
Płacze rosą wilgoci na marmurze czarnym.