Dwór wiedeński podjął się tych wszystkich ciemnych intryg, które miały dać inicyatywę w dokonaniu tego piekielnego dzieła. Pracował, by rozdzielić króla z narodem, obudzając w pierwszym zachcianki despotyzmu, a w drugim głęboką nieufność. Potrafił zaszczepić nieszczęsny i ślepy fanatyzm w sercach, którym dotąd znały tylko umiarkowanie i tolerancyę. Doprowadził, za pośrednictwem Jezuitów, sejmy polskie do wydawania wyroków
śmierci na protestantów, a Biskupów polskich do palenia heretyków. Wszelako były to tylko wypadki bardzo rzadkie, wyjątkowe zupełnie.
Polska sama popełniła błąd wielki; rojąc się ludem szlacheckim u wierzchu, zapomniała o tym drugim liczniejszym jeszcze ludzie wiejskim, który stał u dołu. Niemniej jest wielka przesada we wszystkiem, co się mówi w tym przedmiocie. W żadnej epoce wieśniak polski nie był pozbawiony tego, o czem marzą daremnie dzisiejsi proletaryusze francuscy lub angielscy, to jest w porównaniu z nimi, nie brakło mu nigdy dobrobytu materyalnego.
Ze wszystkich stron w tym czasie spadają na Polskę nieszczęścia bezimienne, najazdy straszliwe. Protestanci szwedzcy, schizmatycy rosyjscy, Turcy i Tatarzy, zbuntowani Kozacy — wszyscy razem, w jednym dniu, łączą się przeciw katolicyzmowi i Zachodowi, reprezentowanym przez Polskę w XVII wieku. Z tego potopu klęsk szlachta ocaliła rzeczpospolitą; lecz po tym szczytnym wysiłku, w którym przelała nieomal wszystką krew swoją, popada w odrętwienie nieszczęsne pod coraz bardziej opanowującym ją kierunkiem Jezuitów. Tu miejsce powiedzieć to, bo to prawda. Jezuici mogli być dobroczyńcami rodzaju ludzkiego w Paragwaju[1], ale w Polsce nie oddali mu dobrej usługi. Owładnąwszy wychowaniem publicznem, oddani zawsze interesom domu austryackiego, popchnęli ducha pol-
- ↑ Jezuici założyli kolonie rolnicze w Ameryce Południowej, w Paragwaju.