Nie ulega wątpliwości, że społeczeństwo nie może się obejść bez duchowieństwa, tak, jak nie może istnieć bez jakiejś, władzy, któraby nad niem panowała i rządy nad niem sprawowała. Próżna i zbyteczna dowodzić tego, czemu nikt nie zechce przeczyć; ale tu pytanie się nasuwa, które trudno rozstrzygnąć, ważne w następstwach, gdyż ma wpływ znaczny na oświatę i stan moralny społeczeństw. Tem wielkiem pytaniem jest: czy duchowieństwo ma być utrzymywane przez państwo, czy też przez jednostki? Jak w każdej ludzkiej sprawie, da się przytoczyć mnóstwo rzeczy z jednej i z drugiej strony. Można rozpisać się w tym przedmiocie bez końca i zagłębić się w taki labirynt rozpraw i teoryi, że wkońcu poplątają się umysły czytelników, nie nauczywszy ich niczego nowego. Postaramy się więc utrzymać w ścisłych granicach i ile możności uprościć swoje rozumowanie. Rozpatrując korzyści i szkodliwe skutki tak jednej jak i drugiej hipotezy, postaramy się wyprowadzić pewne zasady, a jeżeli nam się nie uda, to przynajmniej będziemy mieli przeświadczenie, żeśmy szukali.
Przypuściwszy, że duchowieństwo płatne jest przez państwo, znajdujemy wielkie w tym stanie rzeczy niedogodności.
Przedewszystkiem wydaje nam się, że duchowieństwo będzie niejako poniżone; gdyż ta garstka ludzi, która w pewnym narodzie wzięła na siebie
Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom5.djvu/150
Appearance
This page has not been proofread.
O DUCHOWIEŃSTWIE.
15 lipca 1830 r.