Jump to content

Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom5.djvu/135

From Wikisource
This page has not been proofread.

ziemi i na młodem jego czole pojawiła się zmarszczka, znak starości i bólu.

............

 Miłości dano było, ożywić go na chwilę. Młoda dziewczyna, jak gwiazda o rozpłomienionych snopach zabłysła na horyzoncie jego serca. Piękność wycisnęła piętno różane na jej licach, a w jej wzroku można było wyczytać przeczucie nieśmiertelnej przyszłości, lub wspomnienie pochodzenia z niebios. Głos jej był cały muzyką, ruchy zupełnie powietrzne, a myśli i idee, piękne i wielkie, i słodkie, i czyste zarazem. Sama będąc poezyą, szukała wszędzie poezji i zbierała listki z wieńców wawrzynowych śpiewaków wszystkich krajów i wszystkich wieków. Ujrzał ją, pokochał, i od dnia tego kroki jego szły jej śladami, oddech jego opływał jej postać, wejrzenia jego potokami rzucały się w jej oczy, ale słowa jego do uszu jej nie doszły nigdy. Powiedzieliśmy już, nie umiał mówić. Młoda dziewica zrazu uwierzyła wejrzeniom, wyrazowi jego rysów wymownych i szlachetnych, które zmieniała myśl każda, jak każdy powiew marszczy toń przezroczystego jeziora. Spostrzegłszy go zatrzymała się w swym biegu powiewnym i lekkim, a czując pociąg tajemny zbliżyła się o jeden krok ku niemu, podziwiała blask jego oczu, wzniosłość odbijającą się na twarzy, i pociągana wciąż wdziękiem niepokonanym, uczyniła krok drugi; a on wyciągnął do niej rękę i ona zleciała ku niemu, jak anioł przesuwający się po krysztale niebios; i palce jej alabastrowe zadrżały w ręku kochanka, a młody nieszczęśliwiec uważał się za szczęśliwego. Chciał jej opowiedzieć cokolwiek doświadczał, chciał mówić o wieczności i o szczęściu znajdowania się razem, chciał wytłumaczyć jej całą naturę i sposób w jaki dusza może iść szukać swojego Boga; potem opisać jej różę, kryjącą się przed nią ze wstydu, gwiazdę zagłębiającą się w błękit przed jej wzrokiem