Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/822

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

szkę strzaskaną. Jutro przy świetle dziennem będę mógł lepiej zbadać ranę, tymczasem obmyje ją i przewiąże.
 Po dokonanem opatruuku, Joanna zaczęła oddychać swobodniej, lecz oczy miała zamknięte.
 — Jeżeli odzyska przytomność, czy będę ją mógł wy badać? — zapytał żandarm.
 — Nie należałoby, ale nie zdaje mi się, aby do rana mogła cokolwiek odpowiedzieć. Sporządź więc pan tylko protokuł.
 — Zaraz zajmę się tem, lecz chciałbym przedtem wiedzieć, czy nie zna jej kto z rodziny Lerat?
 Rybak, jego żona i córka oświadczyli, że rannej nie widzieli nigdy.
 — Może w kieszeni — odezwał się lekarz — znajdzie się jaki papier objaśniający o jej osobistości.
 Przepatrzono kieszenie, lecz nic nie znaleziono. Duplat był bardzo ostrożnym.
 Lekarz odszedł, przyrzekając powrócić następnego dnia rano, żandarm zaś w towarzystwie rybaka udał się na miejsce spełnionej zbrodni, lecz i tam nie znalazł żadnego śladu zabójców.
 Gdy nazajutrz żandarmi wraz z merem przybyli do oberży zastali już lekarza siedzącego przy łóżku rannej, która miała już oczy otwarte, lecz była nieprzytomną.
 Doktor wlał jej w usta dozę przyniesionego z sobą lekarstwa, poczem zdjął nałożony w nocy bandaż i po przyjrzeniu się ranie rzekł:
 — Kobiecie tej robiono niedawno operacye. Wspomnę o tem w protokule. Czaszka jest całą może się jednak wy wiązać zapalenie mózgu.
 — Więc ta kobieta jest chorą niebezpiecznie? — zapytał mer.
 — Bardzo niebezpiecznie i jeżeli odzyska zdrowie to będzie dowodem, że ma dusze, rogatą.
 — Cóż my z nią zrobimy?
 — Teraz nie, dopóki prokurator nie zarządzi śledztwa. Musimy pozostawić ją tutaj.
 Zawiadomiony telegramem prokurator przybył w pare godzin, lecz naturalnie nie mógł rozwiązać zagadki.