— Pociąg odchodzi o wpół do siódmej, jutro więc o jedenastej z rana będziemy w Fenestranges.
— Ja jednak nie jestem gotową do podróży.
— To też niech pani weźmie z sobą tylko trochę bielizny w walizkę. Fenestranges położona jest blizko Nancy. Tam pani zaopatrzy się we wszystko.
Byłam robotnicą w pewnym magazynie, muszę więc o moim wyjeździe uprzedzić właścicielkę jego.
— Niech pani napisze list, ja zaniosę go na pocztę, a pani tymczasem przygotuje się do drogi.
— Dziękuje panu.
Róża usiadła przy stoliku i w kilku wierszach zawiadomiła swą pracodawczynię, że ważny interes zmusił ją do natychmiastowego wyjazdu z Paryża, przyczem w serdecznych wyrazach dziękowała jej za okazaną dobroć.
Grancey obawiając się, by Róża nie pomieściła żadnej kompromitującej wskazówki, przeczytał list, lecz znalazłszy go dobrym, zakleił kopertę i oddał jej do zaadresowania, poczem wziął list i przyrzekłszy powrócić za godzinę, opuścił mieszkanie Róży, lecz zamiast zanieść list na pocztę, udał się do sąsiedniego handlu win, gdzie w osobnym gabinecie oczekiwał na niego Serwacy Duplat.
Eks-kapitan Kommuny, ujrzawszy wchodzącego towarzysza, zapytał:
— Jakże ci poszło?
— Jak po maśle.
— Uwierzyła?
— Najzupełniej.
— I cóż teraz?
— Jedziemy do Fenestranges pociągiem pośpiesznym.