ka! Ach! kiedyż ja będę mogła pomodlić się na grobie mojego biednego męża?
— Będziesz to mogła jutro uczynić — odparł ksiądz Raul. — Zaprowadzę cię na cmentarz w Wersalu, razem tam modlić się będziemy za zmarłego!
W chwili, gdy to mówił, służąca Pelagja ukazała się we drzwiach gabinetu, z listem przyniesionym przez posłańca.
— Zaczekaj Pelagjo — mówił ksiądz, rozpieczętowując kopertę z pośpiechem — wydam ci niektóre polecenia.
I czytał list świeżo otrzymany.
Na ćwiartce papieru były nakreślone te słowa:
Oczekiwać cię będę, ażebyś poznał wraz zemną szczegóły rozpoczętego śledztwa w sprawie tak dla mnie bolesnej“.
Na czole księdza d’Areynes podczas czytania listu zarysowała się głęboka bruzda, co bywało zwykle u niego oznaką żywego jakiegoś strapienia.
Wsunął list Henryki w kopertę, schował go do stolika, a zwróciwszy się do służącej:
— Pelagjo — rzekł — podasz nam obiad o szóstej. Przygotuj jedno nakrycie więcej i pościel łóżko w gabinecie przyległym do twego pokoju.
A wskazując na Joannę.
— Pani Rivat — dodał — mieszkać tam będzie, aż