Wszelkie protokuły, dostarczone przez agentów, koncentrowały się w jeneralnym wydziale śledczym, którego głównym kierownikiem był Merlin, jeden z najzdolniejszych najzręczniejszych członków tego biura.
Owóż odczytując powyższe raporty, dowiedział się on o przyaresztowaniu Duplat’a u Palmiry w Champigny i tym razem jeszcze postanowił ocalić mu życie. W tym celu więc powiadomił sędziów o przysłudze tego kapitana Związkowych, oddanej przezeń wojskom regularnym, ułatwiając im wejście od strony Saint-Gervais.
Duplat drżał z przestrachu, podczas gdy każdy z sędziów odczytywał kolejno zamieszczone w papierach powyższe notatki.
Miałyżby tam być jakieś nowe zarzuty wymierzone w ostatniej chwili przeciw niemu?
Pot spływał mu po czole kroplami. Owe pięć minut milczenia jakie zapanowały na sali wojennego sądu, zdawały mu się być wiekami.
Nie oddychał prawie; nie był w stanie wymówić jednego słowa, usta miał zeschnięte a język mu drgał, poruszony nerwowem drżeniem.
Pierwsze wyrazy wygłoszone po owem strasznem milczeniu, czyliż nie będą dla niego wyrokiem śmierci?
Oczekiwanie to i niepewność, równały się katuszom bez miary.
Prezydujący położył wreszcie ów papier na biórku, zwrócony sobie przez sędziów, a po krótkiej cichej z niemi naradzie, wygłosił te słowa:
Po tych słowach oskarżony uczuł, jak gdyby ciężar uciskający mu piersi, znikł nagle. Pochylił głowę w milczeniu, a serce napełniała mu radość.