„Pisałem w zamku de Fenestranges, dnia 30 Września 1870 roku.“ I podpisał.
Obie te kopje zostały umieszczone w dwóch oddzielnych kopertach, na których po opatrzeniu każdej pięcioma lakowemi pieczęciami, położył napis:
— Ach! — zawołał, wstając od stołu — jakąż ja teraz czuję ulgę!... jak jestem spokojny!
Otworzywszy w biurku szufladę, schował tam dwa egzemplarze testamentu.
— Przy odjeździe rzekł do wikarego zabierzesz to z sobą!
Jednocześnie Piotr Rénaud ukazał się we drzwiach oznajmując, że obiad na stole.
Upłynęły cztery miesiące od opowiadanych powyżej przez nas wypadków.
Nadszedł dzień 18 Stycznia 1871 roku.
Od 15 Września 1870 r, Paryż jest opasany nieprzyjacielskiemi wojskami. Wszędzie, lub prawie wszędzie, klęska po klęsce.
Wprawdzie na niektórych punktach terytoryum zawsze waleczni francuzcy żołnierze mimo wyczerpania sił i braku wszystkiego, odnosili zwycięztwa, co jednak one znaczyły w obec tylu strat ciężkich?
Armia francuzka upada pod nawałą mas wojska, przybyłego z Niemiec. Druzgoczą ją one liczbą, niczem więcej jak tylko liczbą.
Na stronie zachodniej, oddział jenerała Bourbaki’ego zmuszony jest uciec do Szwajcaryi, na wschodzie, pod wodzą Chanzy’ego, pobity ze szczętem, a ludność Paryża nie wiedząc o tych strasznych klęskach, wciąż marzy o „wyjściu masą“ przez jaki wyłom, aby połączyć się z temi oddziałami, o których pogromie nic dotąd nie wie.