Kobiety, nawet najbardziej wykształcone, mają więcej apetytu, niż smaku. Pragnęły wszystko skosztować, nowość cięgnie je. Nie rozróżniają między tem, co pociąga, co się podoba, co się chwali, wszystko rzucają razem. Co się tylko nie sprzeciwia ich konwencjonalnemu smakowi: może to być czcze, próżne, płytkie, złe: to podoba się. Nie podoba się im jednak często coś, co się sprzeciwia konwencjonalnym pojęciom, choćby samo w sobie było doskonałe.
Kobiety maję tę właściwość, że rzeczy gotowe przerabiają i zużywają do swoich zamysłów. Wiedzę, doświadczenie mężczyzny, biorą jako rzecz gotową i przyozdabiają nią siebie i wszystko inne. Nie potrafią one (w alegorycznym znaczeniu tego obrazu) wychować gąsienicę, rozmotać kokon, tkać jedwab, zafarbować i przygotować go; natomiast potrafię uhaftować go w kwiaty lub ustroić się utkaną już materją. Dlatego nie postępuję za mężczyzną w jego dedukcji i konstrukcji.