This page has been validated.
183
i tarzać się po nim zaczęłam, jak uradowane, oszalałe z radości zwierzę. Zamykałam oczy i ocierałam się twarzą o plusz miękki, puszysty, jak o trawę. Rozkrzyżowywałam ręce i dyszałam ciężko, zachłystując się z rozkoszy, zębami gryząc burzę łkań, wyrywanych z piersi nieznaną, nową, jak życie zadziwiającą ekstazą szczęścia.