I oto stąpa dusza twoja blada,
A kwiecie drogę całą cicho ściele,
I oto kiedy w górę wzniesiesz głowę,
Na usta pada, i na oczy pada,
Kwiecie wiśniowe...
Otwórz komnatę, bo mi jesień zwarzy
Umiłowane cudne kwiecie twoje
Kradzione wichrom, z pod śmiertelnej straży...
Wiśniową bielą czoło ci ustroję,
Może ożyje jeszcze i zabłyśnie:
Przypomnisz wiosnę
I kwitnące wiśnie.
Zamarzą ci się owe białe puchy,
W miesiącu srebrne, promieniste w słońcu,
I szmery owe i owe posłuchy,
I smutny anioł gdzieś na ścieżki końcu,
Chodzący pośród kwietnych malowideł
I strząsający puchy końcem skrzydeł...
Zamarzy ci się wiosna...
Twoja wiosna.
Otwórz komnatę i wyjdź!
I wetmij kwiecie w ręce
Albowiem dziwne są w niem tajemnice:
W ciszę zapadnie serce, — jeśliś w męce,
Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/94
Appearance
This page has been proofread.
90
KORNEL MAKUSZYŃSKI