Przyjmując za cel zachowanie zewnętrznej czystości, ucieka się od świata, od kobiet, jak zakonnicy z Athos, albo wstępuje się w ślady Skopców, lekceważąc to, co jest najważniejsze, wewnętrzną walkę z pokusami. Zupełnie tak samo, jak żołnierz, który sobie powiedział, że pójdzie na wojnę, ale tylko pod warunkiem zwycięztwa. Taki żołnierz musi unikać nieprzyjaciół rzeczywistych, a wojować z wrogami urojonymi. Taki żołnierz nie nauczy się nigdy sztuki wojennej i zawsze będzie ladajaki.
Oprócz tego, postawienie sobie za cel życia czystości zewnętrznej, nadzieja, czasem pewność jej urzeczywistnienia, pociągają za sobą tę niekorzyść, że każda pokusa, której człowiek ulega, a zwłaszcza każdy upadek, niszczy odrazu wszystko i zmusza do zwątpienia w możliwość, prawomocność walki. »A więc widocznem jest, że nie można być czystym, a cel mój jest kłamliwy«. Wówczas człowiek oddaje się w zupełności chuci, i pogrąża się w niej. Podobny jest wtedy do żołnierza z amuletem, który go ma w jego pojęciach chronić od ran i śmierci. Taki żołnierz traci jednak męztwo i ucieka po otrzymaniu najmniejszej rany lub zadraśnięcia.
Cel może być tylko jeden: osiągnięcie najwyższej czystości, odpowiadającej warunkom mojego charakteru i temperamentu, warunkom mojej przeszłości i teraźniejszości — nie wobec ludzi, którzy nie znają tego, z czem mam walczyć, lecz