tu s, czyli że »jeszcze« nie zaszła tu asymilacya s do następnej spółgłoski dźwięcznej. Orzeczono, że się obaj z Jakóbem mylą: wydawca nie uwzględnił form innych języków słowiańskich, wskazujących na pierwotne izgaga a więc prapolskie zgaga, a Jakóbowi zarzucono, że i w tym wypadku musiał pomieszać litery z dźwiękami i pod wpływem steb czuł i pisał sbik (z dawnego stbik), co się potwierdza tak samo pisanym i objaśnianym wyrazem zdrów. Krytyk nie uwzględnił tego, że bardzo często w językach słowiańskich miesza się dawne iz- (w znaczeniu łac. ex) i dawne sъ- (w znaczeniu łac. de), łatwo więc mogło się zdarzyć, że w języku polskim było sъgaga, gdy gdzieindziej izgaga; wyraz zdrów Jakób pisze przez z, a natomiast między przykładami na s przed spółgłoską przytacza wyraz sbożny. Mieszanie liter i dźwięków można dopuścić u Parkosza, ale w pewnych tylko granicach: jeżeli przykładami umyślnie dobranymi chce właśnie stwierdzić różnicę między s a z przed spółgłoskami, to z tej różnicy musiał sobie dokładnie zdawać sprawę; a jakim był ścisłym obserwatorem, dowodzi choćby to, że jasno sobie zdawał sprawę z różnicy brzmienia nawet takich dźwięków, których osobnymi znakami wyrazić nie umiał: używa więc jednej grupy dz, ale wyraźnie pisze, że ma ona trojakie znaczenie, t. j. odpowiada dzisiejszemu dz, dź, dż
Reforma ortografii, niefortunnie rozpoczęta przez Jakóba Parkoszowica, znałazła w pocz. w. XVI. naśladowcę w Zaborowskim, a potem z lepszym skutkiem była przeprowadzona głównie przez drukarzy w w. XVI. Ale te czasy nie wchodzą już w zakres naszego obecnego zadania.
Jan Łoś.
V. JĘZYK POLSKI W SZKOLE.
Czy szkoła średnia może uczyć wymowy?
Nie ulega wątpliwości, że czego się Jaś nie nauczył, tego się Jaś nie nauczy. A chociaż zwolennicy t zw. formalnego wykształcenia ciągle oddalają od celu szkoły średniej, a zwłaszcza od gimnazyum, wszelką praktyczność i sposobienie młodzieży do potrzeb życia, przecież te praktyczne cele wdzierają się do szkoły oknami i drzwiami i krzyczą w niebogłosy: non scholae, sed vitae discimus! A życie mnoży ciągle potrzeby z postępem kultury i nie pyta się, czy wstępujący w czynne koło ma lub nie ma przygotowania,