This page has not been proofread.
DWASTA LOT NAZOD, TURCE ROZJUSZENI
A katolecci krwi mocno spragnieni,
Wpadle jak wilce w kraje Austryjoka,
Niesąc przed sobą chorądziew proroka.
A nen jech prorok zwany Muhamedem
Beł srodzim zbujcą i nochcewszym żedem,
Kozoł poganąm rabowac po świece
I w pień wecynac chrześciańście dzece.
Beł on Papieża nozażartszym wrodziem,
Bluznieł, że Chrystus wcole nie beł Bodziem,
Wierzeł w szatańście sztucie jak i czare
I świat chcoł zmuszec do turecci wiare.
Więc w jimnię tego głupiego proroka
Turce sę wdarle w kraje Austryjoka;
Beło jech bodoj trze sta kroc tysęcy,
Pędzele Mniemców, jak trzodę zajęcy.
Ju całe Węgre zalała ta chmara,
A jech dowódzcą beł Mustawa Kara,
Co sę odgrożoł, że w rzymście koscołe
Swoje wprowadzy wielbłąde i wołe.