smykach. Każdą lawinę badają z wielką uwagą, poszukując śladów ludzkich.
Znalazszy człowieka zmarzłego, biegną najkrótszą drogą do klasztoru i głośnym szczekaniem zawiadamiają o wypadku. Łapami odgrzebują człowieka z pod śniegu.
Psom tym przywiązują zwykle koszyk z jedzeniem, butelkę wina, a czasami umieszczają im na grzbiecie wełnianą kołdrę, aby zabłąkany miał zaraz posiłek i okrycie.
Przyrodnik Szejtlin tak się wyraża o zasługach psów bernardzkich.
„Najznakomitszym ze znanych nam psów, nie jest ten, który w Koryncie obudził straż z Akropolu, nie Becerillo, który rozszarpał setki nagich Indjan amerykańskich[1], nie pies, który wyprowadził zbłąkanego podróżnego z wielkiego, gęstego lasu; nie „Drakon“ Drajdena, który na dany mu znak rzucił się na czterech rozbójników i uratował życie swemu panu; nie ten pies, który dał znać mły-
- ↑ Duża rasa buldogów była używana w zeszłym stuleciu do wstrętnych wypraw. Nauczono je polować na ludzi, przewracać ich, a nawet dusić. Hiszpanie podczas zawojowania Meksyku szczuli buldogami Indjan. Buldog Becerillo zyskał nawet sławę. Był on nadzwyczaj mądry i odważny. W czasie bitwy rzucał się w największy tłok, chwytał nieprzyjaciela za rękę i odprowadzał do niewoli. Jeśli schwytany przez niego zachowywał się spokojnie, nie robił mu krzywdy; w przeciwnym razie obalał go na ziemię i zagryzał. Nigdy nie rzucał się na Indjan, którzy mu się poddali i umiał ich zawsze odróżnić od nieprzyjaciół.