Jump to content

Listy smutne

From Wikisource
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kornel Makuszyński
Tytuł Listy smutne
Pochodzenie Połów gwiazd
Data wydania 1908
Wydawnictwo Księgarnia H. Altenberga
Druk Drukarnia „Słowa Polskiego“
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cały tomik
Indeks stron
[ 199 ]

LISTY SMUTNE




[ 201 ]

O, piękna moja!

...Nie wiem, gdzie będziesz, gdy te smutne listy,
Nocą pisane, weźmiesz w dobre ręce,
A świat się nagle stanie tobie mglisty,
I jak ognisko się zapadniesz — w męce...
To szalonego śpiewy są psalmisty
I kłamstwo wszelkie w nich dostojnie święcę,
A z błogosławieństw mocą ręce kładę,
Na to, co chore i śmiertelnie blade.

Więc wszelka na mnie klątwa będzie próżna,
Żem te gołębie wysłał pokrwawione,
Posły do ciebie... Dusza ma jest dłużna,
Lecz tego tylko, że sobie koronę
Cierniową wiła na skroń... a jałmużna
Na twarz mi padła, że od wstydu płonę,
Jak żebrak lichy, który tak się podli,
Że za swe wrogi szeptem słów się modli.

Nie wiem gdzie jesteś... Słałem czujne szpiegi
Za śladem twoim, lecz wrócili z niczem.

[ 202 ]

Chodziłem co dnia na wyniosłe brzegi,
I w dal patrzyłem z śmiertelnem obliczem.
Sny zwoływałem zewsząd na noclegi
I snów pytałem... Potem, jak psy, biczem
Precz gnałem wszystkie od siebie nadzieje,
Wszystkie zamknąwszy zamki i wierzeje!

Sam jestem. Pustka mi całuje wargi
Jak nierządnica. W oknach są zasłony,
By nikt nie dojrzał, że urządzam targi
Z duszą płaczącą. Kłamstwem umęczony,
Przed nią na siebie straszne wnoszę skargi
I czołem bladem wybijam pokłony,
O litość prosząc, z obłąkaniem w oku:
By mnie skazała na śmierć w swym wyroku.

Pośród tej pustki, która jękiem dzwoni,
Listy te piszę... Niech się w nich rozpali
Wszystka ma męka i ból straszny skroni.
I wspomnień łkanie, jakby mew na fali,
Łkających krzykiem za falą w pogoni.
Jeśli wytężysz teraz słuch — z oddali
W pierś cię uderzy jedna wieść straszliwa,
Że dusza moja kona — wiecznie żywa.

To miłość moja tak łka... Nie rym złoty,
Który za wszystko gromem w pierś cię bije.

[ 203 ]

Niech go nie kuszą już dziś twoje loty,
Bo błysków krwawych zeń wypadną żmije,
I tak owiną cię w śmiertelne sploty,
Że się wić będziesz, jak sam ból się wije,
Jak ja się wiłem w nienazwanej męce,
Kiedym na twarzy leżąc, kąsał ręce...

Oto masz romans, który tak się plecie,
Jak się w rozpaczy strasznej — ręce plotą.
Oto zatrute w twarz ci rzucę kwiecie,
Kłamstwem napoję ciebie i zgryzotą...
Tak bowiem nikt cię nie kochał na świecie,
Jak ja kochałem... I cóż mi dziś o to!?...
Sam z siebie będę kpił i w poniewierce
Będę miał moje, lecz i — twoje serce.

Chyba, że w łkaniu padnę... Lecz w tej chwili,
Kiedy to piszę, — zacisnąłem usta
I jak z kamienia jestem... Będziem pili
Wspomnień truciznę, — czara nie jest pusta.
Gdy z holu jękniesz, to ci rym umili
Gorycz i słów się rozpocznie rozpusta,
I skłonię ci się jak Wersalczyk gracki,
Tym rymem, którym kłaniał się — Słowacki.







#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false