»Ananke«, baśń dramatyczna w 6 odsłonach
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | »Ananke«, baśń dramatyczna w 6 odsłonach |
Pochodzenie | Dusze z papieru Tom I |
Data wydania | 1911 |
Wydawnictwo | Towarzystwo Wydawnicze |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Wikisource |
Inne | Cały tom I Cały zbiór |
Indeks stron |
»Ananke«, baśń dramatyczna w 6 odsłonach.
Filandrosowi, który już trzy dni i trzy noce rozmyśla w skalnem pustkowiu i błaga Zeusa o radę, ukazuje się Zeus i spełnia jego prośby. Filandros stracił wszystko w swem życiu, teraz zaś błaga Zeusa, aby mu powiedział, »jakim jest cel i życia praprzyczyna«.
Zeus mu na to:
»Ja sam nic o tem nie wiem... Wszystko, co uczyniłem, uczyniłem za cudzym rozkazem, bowiem mną rządzi Ananke.«
A siadłszy sobie wygodnie, opowiedział Filandrosowi długą historyę o tem, jak to on najpierw stworzył człowieka z marmuru, lecz mu go zniszczyć kazała Ananke; jak następnie ulepił go z błota, więc:
»W was wszystkich tkwi pierwiastek błota(!)
Co mieści część niewielką mojej mocy...«
Filandros chce przeto naprawić ludzkość [ 192 ]i »zwrócić ją na drogę cnoty«; Zeus dał mu w tym celu nieśmiertelność i stanął pakt pod warunkiem, że jeśli kiedykolwiek Filandros zwątpi, czeka go śmierć w męce.
Wiemy, rzecz prosta, co nastąpi.
Filandros poszedł do ludzi; ocalił miasto przed smokiem i miasto przeciw niemu wkońcu bunt podniosło; ożenił się z kurtyzaną, aby ją podnieść, a kurtyzana zdradziła go i zabiła mu syna; ocalił od śmierci zbrodniarza, a zbrodniarz godził na jego życie.
»O, wielki Zeu, zwątpiłem... zwątpiłem!« — woła Filandros.
A Zeus zabił go piorunem.
Sztuka ta ma za sobą już lat siedm, a ponieważ do genialnych nie należy, więc wiek mocno jej szkodzi.
Znać w niej źdźbło talentu.
W sztuce Mieczysława Hertza cenimy sumienność usiłowań, widoczne chęci dania wszystkiego z siebie, co autor za najlepsze uważał i widoczny zasób kultury, który pozwolił autorowi na oświetlenie ogólnego zagadnienia ze swego stanowiska. Indywidualne zapatrywania Hertza są wprawdzie tylko szerokiem rozwinięciem szablonowego patrzenia na sprawy tego świata i wskutek tego bynajmniej nie zajmujące, lecz i... iluzye pisarza, jeśli z dobrej urodziły się chęci, cenić należy. Autor bowiem pisał to [ 193 ]wszystko ze świętem przekonaniem, że ludzkość przecie coś niecoś na tem skorzysta, jeśli i od niego usłyszy zdanie o najgłębszych swych zagadnieniach. Tylko, że ludzkość jest niestety beznadziejna, bo nawet nie przyszła do teatru.
Sztuka Hertza ma jeden rys bardzo miły: szczerość, z jaką autor objawia miłość swoją dla bohatera sztuki; bohater ten, nieszczęśliwy apostoł, chcący naprawić świat, jest dla autora najjaśniejszem słońcem, umiłowanem i dobrem; więc się autor jakby pieścił jego duszą, którą wynajął na czas trwania sztuki z chrześcijańskiego kościoła, aby ustroiwszy ją w chiton, powieść na męki do mitycznego Biopolis. Cała zresztą sztuka jest maskaradą w greckim stylu, na którą przyprowadzono ukostyumowanego Chrystusa, aby Go ukrzyżowała złość ludzka, gdyż barbarzyństwo rozbujałych dusz, harcujących sobie spokojnie po arkadyjskiej łące, musiało wejść w tragiczny konflikt z apostołem przebaczenia i chrześcijańskiej miłości. Naturalnie!
Smutna historya Filandrosa, opowiedziana w sześciu odsłonach, namalowaną została przez szablonowy patron, wytarty do ostatnich granic. Filandros pociesza się wprawdzie przed śmiercią:
»Ja umrę dzietnie, wszak zrodzi się szaleńców pokolenie, co ludzkość złą poprawiać będzie chciało... [ 194 ]
— pociesza się, zapomniawszy, że sam jest tylko nikłą imitacyą tych stu tysięcy marzycielskich apostołów, którzy przeszli przez świat i przez scenę, tylko nie gadali tyle, co on i gadali lepszym wierszem. Bohater »Ananke« może więc być dumny z tego tylko, że ma w duszy w istocie piękny rys tragiczny; jego odpowiedź na wszystkie, zadawane mu cierpienia, słowo jedno »przebaczam!« jest jego wspaniałością Bohater »Ananke« w chwilach tych »pętania swego ducha« jest bogdaj, bo nawet piękny; wedle biblijnego wprawdzie wzoru, lecz piękny; chwile te są najpiękniejsze w sztuce Hertza, a sceny te wywołują wrażenie, bo ułożone są umiejętnie, z myślą o tem, aby się składały na efekty końcowe.
Pozatem, cała apostolska odyssea Filandrosa nie jest zajmującą; zna się z góry jej rozwiązanie, bo wszelacy apostołowie zawsze kończyli tak samo, Hertz zaś nie stworzył niczego nowego, czemby zapełnił lukę od pójścia w ludzkość Filandrosa do jego końca. Nic się nie dzieje; wiemy, że Filandros walczy z barbarzyństwem, ciemnotą i złem ludzkiej duszy, lecz walka ta odbywa się na malutkim terenie, szematycznie i bezsilnie.
Kurtyzana i rzeźnik, perwersyjnymi instynktami nie reprezentują na szczęście ludzkości, a Filandros miał to nieszczęście, że chciał [ 195 ]nawrócić właśnie tych dwoje, którzy się nawrócić już nie mogli i którym zresztą... autor nawracać się zakazał.
Filandros popadł tedy w zdawkowy pesymizm i zwątpił, bo musiał zwątpić. Gdyby uczynił wszystkim na przekór, a autorowi przedewszystkiem, cała historya z Ananke nie miałaby racyi bytu i sztuka Hertza byłaby także niepotrzebna. Bohater czyni tedy swoje, aby obejść scenę w kółko i wrócić tam, skąd wyszedł, bo z góry było wiadome, że wrócić tam musi. Wobec tego więcej zajęcia niźli bohater sztuki, budzi w nas tych dwoje, »reprezentantów« ludzkości, na których autor próbował czynić studya psychologiczne. Są to dusze z wielu względów ciekawe i z wielu względów zajmujące, lecz nie w swej wielkiej roli »reprezentacyjnej«, lecz jako osobniki z piętnem degeneracyi, pchającej ich ku wieczystemu czynieniu zła. Rzeźnik Kakistos jest figurą wybornie pomyślaną; wiersze, w których powiada Kakistos Filandrosowi:
»...me jasne chwile trułeś swą dobrocią,
szlachetność twa do zbrodni mnie przywiodła,
dziś zemstę mam, — bo czytam ból w twej twarzy«...
Wiele takich ustępów szczęśliwych ma ta skromna sztuka, wiele w niej jest rzeczy i dobrze i pięknie pomyślanych. Jednem słowem [ 196 ]»Ananke« jest to widowisko w szlachetnym stylu, bez pretensyi do głębi, pisane szczerze, choć nieudolnie. Nie ma ono wartości artystycznej, lecz za to posiada wiele zalet literackich, które je czynią znośnem, często miłem.
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]
This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home. Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.
| |